Filmów poruszających tematykę zagłady ludzkości bądź apokalipsy było już tysiące. Zapewne widzieliście nie jeden, nie dwa takie obrazy. Wydaje się, że reżyserzy wykorzystali już wszystkie możliwe
Filmów poruszających tematykę zagłady ludzkości bądź apokalipsy było już tysiące. Zapewne widzieliście nie jeden, nie dwa takie obrazy. Wydaje się, że reżyserzy wykorzystali już wszystkie możliwe chwyty oraz pomysły, co nasuwa wniosek, że stworzenie intrygującej i poruszającej produkcji graniczy niemalże z cudem. Na szczęście powyższe przypuszczenia rozwiewa najnowsze dzieło Mathieu Kassovitza pod tytułem "Babylon A.D.", które być może nie jest żadnym przełomem oraz nie wnosi nic nowego do gatunku, ale przyciąga widza przed ekran, potrafi zaintrygować i zaskoczyć. Na pewno wielu z Was zadaje sobie teraz następujące pytanie "Ale o czym jest ten cały "Babylon", czym może nas zaskoczyć, co takiego posiada, czego nie mają inne produkcje?". Odpowiedź jest oczywiście bardzo prosta, ale najpierw myślę, że wypadałoby coś powiedzieć o samym filmie, aby nie zaznajomieni mogli się zorientować, o czym piszę. Najnowsze dzieło Mathieu Kassovitza przedstawia mam wizję przyszłego społeczeństwa stojącego na granicy upadku oraz jego świat, któremu zagraża apokalipsa. W tym "rozkładającym się świecie" będziemy mieli do czynienia z okrucieństwem, zdradami, intrygami, oszustwami, jak również z przyjaźnią, oddaniem, odpowiedzialnością, zaufaniem oraz poświęceniem. Nie zabraknie również typowych elementów dla filmów science-fiction i akcji, a mianowicie cybernetyki, procesu klonowania, motywu powtórnego powrotu po śmierci do życia, efektownych pościgów, nietuzinkowych strzelanin, a nawet walk na pieści. Na szczęście nie oznacza to, że film jest pozbawiony większego sensu i jest zwykłym kinem rozrywkowym. "Babylon A.D." potrafi zaintrygować, jak również posiada przesłanie, które każdy z nas może odebrać na własny sposób. Fabuła filmu, chociaż momentami przewidywalna oraz z drobnymi błędami, których nie sposób się ustrzec, jest całkiem sensowna oraz interesująca. Nie chciałbym, właśnie z tego powodu, zdradzić zbyt wiele z przedstawionej opowieści, aby nie popsuć Wam zabawy, podczas samodzielnego odkrywania przygód Thooropa. Tak więc postaram się przybliżyć jedynie ogólnikowy jej zarys. "Babylon A.D." opowiada o byłym żołnierzu Thooropie (w rolę najemnika wciela się znany z kilku kasowych produkcji Vin Diesel), który jest znudzony otaczającym go życiem. Główny bohater filmu jest typowym twardzielem, dla którego nie liczą troski oraz zmartwienia innych, lecz taki stan rzeczy nie potrwa zbyt długo. Gdy Thoorop otrzymuje zadanie dostarczenia pewnej "przesyłki", jego los nieoczekiwanie się zmienia i zostaje postawiony przed trudnym dla siebie wyborem, dzięki któremu uświadomi sobie wiele problemów, na które nie zwracał, bądź nie chciał dotąd zwracać uwagi. Bardzo ważnym aspektem dzieła Mathieu Kassovitza jest doskonała kreacja głównych bohaterów, jak również scenografia, która stwarza klimat niecodzienności. Zwracam tu uwagę przede wszystkim na wygląd miast oraz postaci. Mocną stroną filmu jest również idealnie dobrana do sytuacji muzyka. Choć nie lubię użytego w filmie gatunku muzycznego, to podczas seansu nawet nie zwróciłem na to uwagi, a nawet dobrze się przy niej bawiłem, co było dla mnie bardzo dużym zdziwieniem. Przejdźmy teraz do gry aktorskiej. Stała na bardzo dobrym poziomie i dobrze oddawała klimat filmu, za co należą się brawa całej obsadzie. Szczególne uznanie kieruje do Vina Diesla, który zagrał, pokuszę się o takie stwierdzenie, życiową rolę obok ról w takich filmach jak "Pitch Black" czy "Kroniki Riddicka". Na pochwałę zasługuje również Mélanie Thierry, która jako Aurora nie tylko przekonała mnie do siebie, jak również zaintrygowała. Również efekty specjalne stały na bardzo dobrym poziomie i tylko naprawdę wybredni widzowie będą zawiedzeni. Może nie zachwycały i nie "wbijały w fotel" podczas seansu, ale były dobrym uzupełnieniem filmu. Nowe dzieło Mathieu Kassovitza na pewno jest warte uwagi i pomimo wielu krytycznych opinii gorąco go polecam fanom filmów science-fiction, ponieważ jest to dla nich jak najbardziej obowiązkową pozycją do zobaczenia.